facebook

piątek, 28 grudnia 2012

3 z plusem 3 z minusem - podsumowanie roku

                                   

 

                                                                NA PLUS 


Największe wyróżnienie roku. Niesamowita forma, niezwykłe serie, niezapomniana drużyna. I do tego bardzo niedoceniana. Buffon i spółka zdobyli przez rok, uwaga, aż 94 punkty. Passa 49 kolejnych spotkań bez porażki. Zespół kompletny. "Juve"  nie brakuje nikogo. Co pół roku, mówi się o nowych nabytkach, o napastnikach, o wzmocnieniach. "Stara Dama" po odejściu biało-czarnego Boga, czytaj del Piero, stała się najlepszym klubem Europy. W czym legendarny Włoch miał swój udział. Czas na podbój Ligi Mistrzów. Pierwszy wiosenny rywal, Celtic strachu nie wywołuje. Gratulujemy i życzymy powodzenia.  Ave la Juve !

środa, 19 grudnia 2012

Powrót syna marnotrawnego, Milik "Aptekarzem"

                                                               Powrót syna marnotrawnego

                                                       

Patryk Małecki. Synonim skandalisty i świra. Bo kto normalny odmawia wejścia na boisko trenerowi Wisły, nie podaję mu ręki podczas zejścia z murawy, obraża wszystkich, którzy mają inne zdanie, ma zatargi z kibicami Cracovii i mówiąc łagodnie nie jest lubiany przez kolegów z boiska? Nazywany  jest polskim Balotellim. Niepokorny, trudny, ale i charakterny. Za to go cenię. Za to mu kibicuję. 

poniedziałek, 17 grudnia 2012

3 z plusem 3 z minusem



NA PLUS 



Sport Club Corinthians Paulista najlepszą drużyną świata. Brazylijski klub pokonał w finale faworyzowaną Chelsea 1-0. Gola na wagę mistrzostwa zdobył znany z niemieckich boisk snajper Jose Paolo Guerrero. To drugi taki tytuł pięciokrotnego mistrza Brazylii. Po raz pierwszy wygrał    KMŚ w roku 2000. Gratulacje !

piątek, 14 grudnia 2012

Pamiętne finały Ligi Mistrzów cz.1

26.05.1999r. Manchester United - Bayern Monachium 2:1


Liga Mistrzów. Najbardziej prestiżowe europejskie rozgrywki. Marzenie wszystkich piłkarzy, klubów i trenerów. Ogromne pieniądze, wielkie emocje, fantastyczne spektakle. Niewiele jest jednak meczów, które pamięta się latami. Niewiele jest spotkań, do których się wraca. Takim bez wątpienia był pojedynek z 26 maja 1999 roku. Finał Champions League, rozegrany na Camp Nou, będę wspominał zawsze. Poziom i dramaturgia rozgrywki przyćmiły najśmielsze oczekiwania.  

Tego dnia naprzeciwko siebie stanęli godni rywale. Z jednej strony mistrz Niemiec, naszpikowany gwiazdami, od ławki trenerskiej po wszystkich piłkarzy. Bawarczycy mieli w składzie takich graczy jak Kahn, Babbel, Matthaeus, Jeremies, Basler, Scholl, Effenberg czy Jancker.  Z drugiej mistrz Anglii, zdobywca krajowego pucharu, który miał równie wybitnych zawodników. W zespole "Czerwonych Diabłów" występowali wówczas tacy zawodnicy jak Schmeichel, Neville, Beckham, Giggs, Yorke, Cole, Solskjaer czy Sheringham. Krótko mówiąc  najlepsi piłkarze na świecie. Smaczku spotkaniu dodawał pojedynek wspaniałych trenerów Sir Alexa Fergusona i Otmara Hitzfelda. 

Spotkanie rozpoczęło się od szalonych ataków "Gwiazd Południa". Szybkie, kombinacyjne akcje i od pierwszej minuty problemy Petera Schmeichela. Szósta minuta. Rzut wolny. Do piłki podchodzi Basler i precyzyjnym strzałem trafia do siatki. Fatalnie ustawiony duński bramkarz mógł tylko śledzić lot futbolówki. Mecz nabiera kolorów. "Czerwone Diabły" próbują zaatakować. Tak, próbują to dobre słowo. Nie dość, że z ich dążeń do wyrównania, niewiele wynikało, nadziewają się na kontry. W ten sposób Bayern był o włos o strzelenie kolejnych goli. Najpierw po cudownej akcji Mario Baslera, Scholl trafił w słupek, a chwilę później Jancker przewrotką w poprzeczkę. Szczęście było blisko, ale nikt się nie spodziewał, że to początek końca Niemców. Gdyby wygrali dwiema czy trzema bramkami nikt nie miałby prawa narzekać na niesprawiedliwość. Nadeszła jednak katastrofa. 

Nie od dziś wiemy, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Pozatym Anglicy jak nikt potrafią grać do końca. Nie inaczej było tym razem. Gwóźdź do trumny wbił sam Hitzfeld, zdejmując z placu gry Lothara Matthaeusa, filara drużyny, najważniejszejszą postać w zespole. Dlaczego? Do dziś niewiadomo, pozostanie to gorzką tajemnicą wybitnego szkoleniowca. Na boisku pojawił się Thorsten Fink. Sir Alex Ferguson w przeciwieństwie do swojego vis a vis wykazał się trenerskim nosem. W 67 minucie na boisku pojawił się Sheringham, a kwadrans później Solskjaer, późniejsi bohaterowie wielkiego finału.

Mimo ciągłych ataków Man Utd i fantastycznego tempa meczu w 90 minucie wynik brzmiał 0-1. Sędzia Pierluigi Colina doliczył najsłynniejsze 3 minuty w historii futbolu. Niemieccy kibice już trącali się wielkimi kuflami ze spienionym piwem, już wyśpiewywali zwycięskie melodie, już padali sobie w objęcia, już dopisywali kolejne trofeum do wspaniałej tradycji klubu. Zabawę popsuli Sheringham, Beckham, Giggs i Solskjaer. A tak naprawdę "Czerwone Diabły". 


W doliczonym czasie gry Manchester wywalczył rzut rożny. Do piłki podszedł najlepszy dośrodkowujący świata- David Beckham. Idealna centra, kocioł w polu karnym Bayernu, futbolówka trafia na 17 metr, a tam jest już Ryan Giggs. Walijczyk strzela bez namysłu w kierunku bramki, lot piłki zmienia Sheringham i takim sposobem w 90 minucie i 35 sekundzie pada wyrównujący gol dla podobiecznych Fergusona. Szał radości w obozie United. Czas na dogrywkę, myślą miliony kibiców na stadionie i przed telewizorami. Nic z tego. 


Kolejny stały fragment gry. Kolejny rzut rożny. Wrzutka wprost na głowę Sheringhama, ten strzela w kierunku bramki Kahna. Tam już czeka lis pola karnego, "morderca o twarzy dziecka" Ole Gunnar Solskjaer i pakuję piłkę pod poprzeczkę ! GOOL ! 2-1 ! Szok na Camp Nou ! Tego nikt się nie spodziewał ! 92 minuta, 17 sekunda Man Utd dokonuje cudu. Bawarczycy we łzach, kamerzysta pokazuje niezapomnianą i niezwykle zdezorientowaną minę załamanego Matthaeusa, rozpaczających Kuffoura i Janckera. 

Koniec meczu. Szaleństwo w obozie angielskim, czarna rozpacz w niemieckim. Nie ma co się dziwić.  Futbol jest taką dyscypliną sportu, w której gra na boisku 22 zawodników, przez 90 minut, a i tak zawsze wygrywają Niemcy, mówił niegdyś  świetny, angielski  napastnik  Gary Lineker. Otóż, futbol jest tak piękną dyscypliną sportu, że mecz nie zawsze trwa 90 minut i na szczęście nie zawsze wygrywają Niemcy. 


Jestem dumny, że byłem świadkiem najpiękniejszego finału Ligi Mistrzów XX wieku.

Czytaj więcej: http://www.czasfutbolu.pl/niemozliwe-stalo-sie-faktem/#ixzz2yOzmrcDR

środa, 12 grudnia 2012

Reformacja w ekstraklasie czyli co warto zmienić

                                                                 Popisy Falcao i "Ibry"

                                                     


Dwóch genialnych napastników. Dwóch fantastycznych techników. Na ich grę patrzy się z otwartymi ustami, często zapominając o tym co dzieje się wokół. Hipnoza. To coś wyjątkowego. To coś więcej niż football, to sztuka.. Łączy ich niezwykły luz, radość z gry, finezja. Kolumbijczyk w niedzielnym meczu Primera Division, strzelił 5 goli co zdarza się niezwykle rzadko, nawet w lidze podwórkowej. W klasyfikacji strzelców znalazł się pomiędzy Messim, a Ronaldo i niech to będzie najlepszy komentarz jego postawy. Najwyższy czas na transfer do Barcy lub Realu. 26-latek w Atletico zwyczajnie się marnuje.