facebook

środa, 3 kwietnia 2013

Roy Keane - work hard, play hard



Znakomite warunki fizyczne, technika, waleczność, pomysł na grę oraz niebywała charyzma to najkrótsza charakterystyka Roya Keane'a. Irlandczyk to legenda, symbol Manchesteru United, idol młodzieży. W barwach "Czerwonych Diabłów " zagrał 323 mecze, w których strzelił 33 bramki. Najbardziej utytułowany kapitan United, synonim walki. Oprócz wielkiego talentu i ciężkiej pracy na treningach, zasłynął  wyjątkowym zaangażowaniem i sercem do gry. Brytyjski pomocnik nigdy nie przebierał w środkach, przeciwko niemu nikt nie lubił grać, a w walce o piłkę przeważnie trzeszczały kości. Nieustępliwy Keane był zawsze bardzo wyrazistym człowiekiem, mówił to co myślał. Dziś, przedstawimy najciekawsze cytaty piłkarskiego weterana zbrojnego. 


...o szkole i nauce: " Nigdy nie błyszczałem w klasie. Byłem cichy i szczęśliwy, kiedy nauczyciel mnie nie zauważał. Życie zaczynało się wtedy, gdy dzwonek zadzwonił i obwieścił koniec szkolnego dnia".

... o wysyłaniu listów do klubów z nadzieją zaproszenia na testy: "Kiedy patrzę wstecz to rozumiem, dlaczego tak było. (...) Grałem wszędzie, myślałem o sobie jako o piłkarzu uniwersalnym. Umiałem strzelać gole, ale nie strzelałem masowo. Dominowałem w pomocy, nie robiłem wielkich i spektakularnych rajdów po boisku, wymijając po kolei kilku piłkarzy. (...) Pracowałem w każdej sekundzie meczu z totalną determinacją i koncentracją. Determinacja była moim znakiem firmowym."

...o piłkarzach Nottingham Forest: "Byłem zaskoczony, a nawet zszokowany, kiedy zobaczyłem postawę wielu piłkarzy. Narzekali na wszystko, ciągle jęczeli. Niektórzy dlatego, że nie zostali umieszczeni na klubowym zdjęciu, co było złym omenem na nadchodzący sezon. Być może i było, ale pieprzyć to! Mogli przecież coś z tym zrobić! "

                                               
...o profesjonalizmie: "Bardzo szybko zrozumiałem, jaka jest różnica pomiędzy nazywaniem siebie samym profesjonalistą a zapracowaniem sobie na szacunek ludzi takich, jak Gemmill, Clough i Pearce. To była poprzeczka, jaką sobie zawiesiłem i wiedziałem, że czeka mnie jeszcze długa droga do tego, by jej dosięgnąć."

...o debiucie w "Forest": "Irlandczyku [tak zwykli się zwracać do mnie w Nottingham, ponieważ nie pamiętali mojego imienia], co robisz?
- Pomagam? – odpowiedziałem.
- Cóż… Trzymaj koszulkę z „siódemką”. Grasz.
- Słucham?
- Grasz.
Byłem zszokowany."

...o telefonie od Fergusona: -  "Roy, dzwoni Alex Ferguson! – krzyknął Pat.
Myślałem, że mnie nabiera. Nie nabierał.
- Roy, z tej strony Alex Ferguson. Podpisywałeś już jakieś papiery?
- Nie, ale wszystko już jest dogadane i jutro podpisuję umowę.
- Dlaczego nie przyjedziesz do Manchesteru i nie porozmawiasz ze mną, zanim cokolwiek zrobisz?
- Zgodziłem się już na ich warunki, wszystko jest gotowe. – odpowiedziałem.
- Nic nie podpisałeś. Wpadnij na rozmowę."


... o miłości od pierwszego wejrzenia: "To miejsce było duże. Przepełnione historią, zegar przypominał wszystkim o katastrofie w Monachium, w której zginęło ośmiu piłkarzy z młodej drużyny Matta Busby’ego. Pokochałem Old Trafford w momencie, gdy po raz pierwszy postawiłem w nim swoją stopę."

...o początkach w United: "Oglądałem swoje mecze w MUTV, do teraz to robię, i jestem zszokowany tym, jak zwykłym piłkarzem byłem w wielu spotkaniach, o których myślałem, że zagrałem bardzo dobrze."

...o ataku Cantony (kopnięcie kung-fu jednego z kibiców): "Kiedy wróciłem po meczu do domu i widziałem powtórki tej akcji w telewizji, to wiedziałem, że to był bardzo nieprzyjemny incydent. Ale moje myślenie się nie zmieniło. Sercem byłem z Erikiem. Wszyscy kumple z drużyny czuli to samo. Nie poklepalibyśmy go po plecach i powiedzieli, że wykonał świetną robotę, ale Eric był dobrym kumplem i nigdy nie odwrócilibyśmy się do niego plecami."

...o zakończeniu kariery Cantony: "Setki fanów United trzymało w górze koszulki z numerem siódmym na Old Trafford. Wielu z nich było bliskich łez. Tak jak pogrzeb Busby’ego, (…) ta chwila przypomniała, że Manchester United jest czymś więcej, niż zwykłym klubem piłkarskim. Nieprawdopodobne wydaje się to, by taka scena została odegrana na którymkolwiek innym stadionie w całej Wielkiej Brytanii."

... o mianowaniu na kapitana "Red Devils": Eric Cantona był następcą Bruce’a w noszeniu opaski kapitana. Teraz ktoś musiał sprostać tej roli. Było kilka spekulacji o tym, kto ją dostanie. Peter Schmeichel, Gary Pallister, Denis Irwin i Gary Neville to byli najbardziej realni kandydaci. Byłem zdziwiony, gdy Alex Ferguson wybrał mnie. Być wybranym na kapitana Manchesteru United to ogromne wyróżnienie, ale także ogromna odpowiedzialność."

... o przypadku Alfie'go Haalanda (sfaulował Keane'a, który odniósł poważną kontuzję): "Nie zapomniałem o Alfie’em. Bryan Robson powiedział mi, żebym dał sobie czas. Otrzymasz swoją szansę, Roy. Poczekaj."

                                               

... o najbrutalniejszym faulu w historii piłki nożnej (rewanż na Hallandzie): "Czekałem na to trzy lata. Wystarczająco długo. Przypier… go mocno. Wydaje mi się, że tam była piłka. Masz za swoje i nigdy więcej nie stój nade mną i nie wmawiaj mi, że symuluję faule. Nie czekałem, aż sędzia pokaże mi czerwoną kartkę. Odwróciłem się i odszedłem do szatni."

...o incydenciekiedy Keane i jego kolega nieco się spóźnili (nie ze swojej winy) na wyjazd reprezentacji z resztą drużyny: "-Gdzie wy, kur…, byliście?!  Wszyscy na was czekamy, na was dwóch!
- Dlaczego nie poszedłeś bez nas? Nie prosiłem cię, żebyś na nas czekał.
W ciszy patrzyłem mu prosto w oczy. Ani mnie nie przestraszył, ani nie wywarł żadnego wrażenia. Był kimś, kto nie lubi, gdy druga osoba rozdaje karty. Wycofał się. Wziąłem swoje rzeczy i poszedłem na koniec autobusu.
- Zostałeś wyłączony z drużyny, ty.
Spojrzałem do góry i zobaczyłem Micka McCarthy’ego, „Captain Fantastic” we własnej osobie, gapiący się na mnie z wyższością.
- Pier… się. – odpowiedziałem."

... o kadrze narodowej: " Mógłbym spać nawet na ulicy, byleby zagrać na mistrzostwach świata."

                                                   

... o selekcjonerze reprezentacji po mundialu w Korei i Japonii w 2002 roku: "Mick, jesteś kłamcą. Jesteś pier… kłamcą. Nie szanowałem i nie podziwiałem cię jako piłkarza, nie szanuję jako menedżera i nie szanuję jako człowieka. (…) jedynym powodem, dla którego mam z tobą coś wspólnego jest to, że jakimś cudem jesteś selekcjonerem kadry mojego kraju."

...o popularności: "Byłem bardzo nieśmiały i świadomość bycia obserwowanym sprawiała, że czułem się bardzo niekomfortowo. Mniej się to odczuwało w Nottingham. Ale Cork było moim miastem rodzinnym. Przywykłem do zwykłego życia i nadal próbowałem tak funkcjonować. Powoli odkrywałem, że bycie osoba publiczną i prowadzenie zwykłego życia jest bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. (…) Wiele ludzi patrzyło na mnie i myślało „szacunek dla ciebie, Roy”. Inni mieli odmienny punkt widzenia. Gdy czekałem na rybę z frytkami albo na kebab, usłyszałem „Co on sobie wyobraża?! Że kim on niby jest?!”. (…) Pewnego dnia po meczu z Norwich przyszliśmy do Sidetrax Disco. Zamówiliśmy podwójne Bacardi oraz Colę i była moja kolej, by przynieść drinki. Kiedy wracałem od baru, w rękach miałem pełno drinków, facet wyrósł przede mną znikąd i trzasnął mnie w twarz. Drinki się rozbiły, a następną rzeczą, którą pamiętam jest to, że biłem się z dwoma facetami na parkiecie."

...o akcjach charytatywnych: "- Czy ty jesteś Roy Keane?
- Tak.
- Chciałbyś może w jakiś sposób wspomóc naszą akcję charytatywną? Licytujemy bieliznę sławnych osób, która jest przez nich podpisana.
- Przepraszam – odparłem – ale mam podpisaną koszulkę reprezentacyjną na górze, zaraz ja przyniosę.
- To powinna być jednak bielizna – nalegała.
- Przepraszam, ale w takim razie nie mogę ci pomóc. Możesz jednak otrzymać tę koszulkę – zasugerowałem.
- Irlandzką koszulkę – jęknęła – Kto chce irlandzką koszulkę?!
Bez ostrzeżenia wylała na mnie swój gin z tonikiem. Prosto na moją twarz. Zatkało mnie. Kiedy wróciłem do siebie, jej znajomy czy mąż odciągał ją z powrotem tam, skąd przyszła do ich towarzystwa. Wziąłem moje piwo ze stołu, podszedłem do jej stolika i wylałem całe na jej głowę. Następną rzeczą było to, że byłem z jej mężem na podłodze i tłukliśmy się po kościach."


Historię Keane’a zna właściwie każdy kibic.  Każdy szanujący się kibic.  My chcieliśmy przedstawić go w świetle, w którym sam się widzi ( cytaty pochodzą z: R. Keane, The Autobiography, 
Londyn 2002). Niektórzy mają go za brutalnego ignoranta, który nie myśli, gdy gra. Tymczasem ten człowiek zawsze dawał z siebie 100%, wielokrotnie grając z kontuzjami, o których nikt poza nim nie wiedział.  "Keano" szedł na przekór wszystkiemu, bo wmówił sobie, że jemu musi się udać. Zawsze wiedział  czego chce i czego oczekuje. Dla wielu za mały, za brutalny, za chamski, dla United idealny. Kibice uwielbiają "bad boys", kibice kochają Roya Keane'a. 

12 komentarzy:

  1. Keane,Beckham, Giggs, Scholes to była pomoc. Genialni zawodnicy i niezapomniana druzyna

    OdpowiedzUsuń
  2. jak dla mnie keane był najlepszym defensywnym pomocnikiem w histori futbolu.. nie pamietam bardziej walecznego pilakrza chcoairzp pilka interesuje sie juz od 7 roku zycia a mam....38..WIELKI SZACUNEK DLA NIEGO..

    OdpowiedzUsuń
  3. Tekst naprawdę znakomity. Bardzo zręcznie pokazuje osobę Keano, jaki był i jak się rozwijał. Bo choć nie wszyscy w to wierzą, Roy nie urodził się przecież terminatorem :) Troszkę się zmienił, ewoluował pod wpływem innych graczy, Fergusona i swoich doświadczeń. Ba, zmienia się dalej, bo jestem pewien że jako menedżer przyjdzie mu stawiać czoło wielu nowym wyzwanim. „Buntownik z wyboru”. Keano nie był nigdy krystalicznie czystą postacią ale i też nigdy nie pretendował do takowej. W dużej mierze dlatego zdobył sobie szacunek nawet takich graczy jak Vieira.

    OdpowiedzUsuń
  4. Artykuł świetny jak zawsze, pomysłowy felieton. Czekam na dalszy ciąg.

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny artykul? Ale lizecie dupe :) Swietny wybor cytatow jesli juz, spoko.
    Dla mnie legendą nigdy nie bedzie koles, ktory w zemscie fauluje tak ze konczy kariere innego zawodnika.
    Wg. filozofii zycia tej "legendy" Halland powinien mu wczesniej tak przypierdolic ze Keane jezdzilby na wozku i nie bylby w stanie sie "zemscic".

    Tacy kolesie jak Keane są idealni na wojnę. Rozpierdolą wszystko, zgwalca wszystko, zabiją wszystko co im stanie na drodze bo "szef druzyny tak kazał".

    Uznaje jego zaslugi dla MU ale nie mam dla niego szacunku. To tak jakbym mial szacunek dla Francisco Pizarro za jego podboj Imperium Inkow z garstka zolnierzy.

    OdpowiedzUsuń
  6. "legenda" Keane w akcji:
    http://www.youtube.com/watch?v=p_st29mlQwU

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowity pomocnik, na którym faul spowodował odmianę kariery Irlandczyka. Stał się brutalny, jeszcze bardziej zdeterminowany, ale pozostał fenomenem na skalę światową.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przydałby się polskiej kadrze...

    OdpowiedzUsuń
  9. Mieszkam 3km od niego. Dzieki znajomym poznalem jego i cala jego rodzine. Super facet.

    OdpowiedzUsuń
  10. typowy irlandzki debil

    OdpowiedzUsuń
  11. Link exchange is nothing else but it is simply placing the other person's webpage link on your page
    at appropriate place and other person will also do similar in support of you.


    Also visit my weblog - kritika chaos unleashed hack android

    OdpowiedzUsuń