facebook

niedziela, 23 sierpnia 2015

Kto na białym koniu nie siedział, nie siedział na dobrym



Brawo Lech, a nawet niekoniecznie Lech, a znów Maciej Skorża. Tak jak pisałem wielokrotnie, najlepszy, polski trener młodego pokolenia zawsze przygotowuje zespół na kluczowy moment. Końcówkę ligi, 4 rundę eliminacji europejskich pucharów... Były trener Amiki nawet jak odpadał z Levadią (przegrał z Legią mistrza, z którego wyciągnął poważne wnioski) to w fazie przed przedwstępnej, a nie w tej decydującej. Przytrafiła się kompromitacja, hańba, wpadka.



Przydarzyła się, jasne. Wypadek przy pracy. Waterloo. Natomiast ile było tych chwil chwały? Spartak, wygrana z Barceloną (jako jedyna drużyna w Champions League w tamtym sezonie), niesamowita postawa Legii i zwycięstwo w grupie LE 2011, świetne występy w pucharach, mistrzostwa i puchary kraju, doskonałe przygotowanie do momentów najważniejszych.

Przecież czy Mariusz Rumak - pierwszy poznański nieudacznik miał jakiś niezwykle zmieniony, gorszy skład? Pewnie, że nie, natomiast notował klęskę za klęską. Nie umiał dotrzeć do zawodników, przetłumaczyć im czym są europejskie puchary. Prawdopodobnie dlatego, że sam tego nie wiedział, a aktorem był wyjątkowo cienkim.

Nie posiadał doświadczenia, które dziś wychodzi u Skorży. Nie znał sposobu na przygotowanie drużyny ani mentalnie ani fizycznie. Był świeżakiem, nowicjuszem, a przy okazji ciągle jest bardzo przeciętnym trenerem, niemal bez warsztatu. Kolejorz stracił 3 lata i oby wpisał się w logikę Skorży i natychmiast wyciągał wnioski. Działał szybko i sprawnie.

Oby już za parę miesięcy Lech wiedział komu powiedzieć dziękuje, a nie na przykład trzymał bezsensownie przez kolejne tygodnie piłkarzy-chwilówki (spłacanych jak kredyt we frankach), którzy dziś (przez sekundę) wyglądają przyzwoicie, bo dostali kopa od niezłego motywatora i świetnego taktyka. Kopa z podpisem "świeżość, nowość, życiowa szansa". No i pokaźna forsa.

Oby zaczął mądrze decydować o kasie - tej zarobionej na poważnych transferach za nasze granice. Niezwykle ważne jest to jak wydane w procesie długofalowym zostały pieniądze ze sprzedaży Lewandowskiego, Rudnevsa czy innych. Warto też się zastanowić, gdzie dziś jest Lech finansowo i nisko ukłonić się w pas trenerowi Skorży, który bardzo możliwe, że swoją pracą właśnie ratuje klub przed materialnym upadkiem.

Bo czy wyobrażacie sobie Kolejorza pędzącego na nieopierzonym Rumaku po porażkach w lidze, fatalnym początku sezonu i odpadnięciu z przytupem z Ligi Mistrzów ogrywającego z łatwością rywala w kluczowym spotkaniu dla losów klubu? Zgadza się, to pytanie z gatunku science fiction. Przecież gdybyś założył osłu siodło i tak nie przemieni się w konia. Dlatego tak ważna jest motywacja, determinacja, psychologia, od której trener Skorża okazał się wybitnym fachowcem. Prawdziwym ekspertem.

Lech jedną prostą, zupełnie nieskomplikowaną, oczywistą decyzją zamienił brzydkie kaczątko w łabędzia. Kulawego Rumaka w pięknego, zdrowego pegaza. Nagle zawodnicy, którzy wyglądali jak stado mułu poruszający się w ruchu jednostajnie opóźnionym, zostali podpięci pod prąd i pokazali na co ich naprawdę stać. Ponoć w futbolu nie ma cudotwórców, ale co właśnie zrobił Skorża? Absolutne zjawisko.

Oczywiście za chwilę mistrz Polski prawdopodobnie zacznie przegrywać w naszej poważnej lidze dramatyczne mecze o półtora punktu i już za moment to właśnie Skorża będzie przyjmował ciosy "za beznadziejne przygotowanie do sezonu". Znów ktoś krzyknie, że ten szkoleniowiec to tak naprawdę wszystko niszczy, nie ma jaj, nie umie tego czy tamtego i pewnie się okaże, że nie potrafi niczego.  Jak to w naszym bajorku. Wygrywają (pływają) piłkarze, przegrywa (tonie) trener.

Nie można zapominać o ojcach sukcesu w czasach, gdy porażka niemal zawsze jest sierotą, a w polskiej piłce ma tylko jednego 'bohatera'. Jest nim oczywiście trener, na którego zawsze spada cała lawina krytyki. Nagle winny jest wszystkiemu co złe, a gdy drużyna wygrywała (choć z jego poprzednikiem tylko się kompromitowała) chwalono piłkarzy. Zawsze pozostaje w cieniu zwycięstw, światła reflektorów widnieją niemal tylko przy kataklizmach. Ot, taka niepisana nielogiczna reguła. Zupełnie pozbawiona sensu...

1 komentarz:

  1. "Oby już za parę miesięcy Lech wiedział komu powiedzieć dziękuje, a nie na przykład trzymał bezsensownie przez kolejne tygodnie piłkarzy-chwilówki (spłacanych jak kredyt we frankach )". Hehe świetne porównanie Panie Dawidzie :).

    OdpowiedzUsuń